Z ostatniej chwili

Matka Madzi kłamie! Oto dowód

(fot. Edytor / Tomasz Griessgraber) (fot. Edytor / Tomasz Griessgraber)

Uciekła tuż przed badaniem na wykrywaczu kłamstw. Nie chciała się mu poddać, bo jednak ma coś do ukrycia? O tym, że Katarzyna Waśniewska (22 l.) od początku gra i kłamie mogą świadczyć nagrania, w jakich brała udział i jej wypowiedzi przed kamerami telewizyjnymi. Fakt ujawnia ich analizy, których dokonał ekspert w dziedzinie analizy behawioralnej i badań poligraficznych – ten sam, który przygotowywał badanie Katarzyny wariografem.

Uciekanie wzrokiem od rozmówcy, spoglądanie w prawo i do góry jest charakterystyczne dla osób, które w myśli próbują dopiero stworzyć sobie jakieś zdarzenie, a nie przywołują go z pamięci. A to widać, kiedy przeanalizuje się wystąpienie Katarzyny przed kamerami TVN.

Krzysztof Rutkowski twierdzi, że jeszcze przed badaniem wariografem wiedział, że matka Madzi coś ukrywa i nie jest wobec niego szczera. Wiedział, bo takie podejrzenia przekazał mu specjalista. Fakt dotarł do eksperta w dziedzinie analizy behawioralnej i badań poligraficznych. Dariusz Pietraszewski ze „Strefy Prawdy” ujawnił nam, jak na podstawie wywiadu telewizyjnego rozpoznał grę Katarzyny.

– Katarzyna prawdopodobnie bała się spotkania ze mną po naszej pierwszej rozmowie tzn. w dniu kiedy pierwszy raz badałem Bartka, a ona odmówiła poddania się badaniu. W trakcie tej rozmowy, trwającej około 3 godziny powiedziałem jej, że jestem pewien, że prawda jest inna aniżeli ją przedstawia. Rozmowa nasza zakończyła się późno w nocy. Przekazałem swoją opinię Rutkowskiemu – mówi Pietraszewski.

Zanim jednak zaplanowano próbę badania Katarzyny wariografem, Dariusz Pietraszewski przeanalizował jej wcześniejsze wypowiedzi w wywiadach telewizyjnych. Na podstawie sposobu wysławiania się, mimiki twarzy i uzewnętrzniania emocji ocenił jej zachowanie. Jakie są wnioski?

Uśmieszek, oczy w górę

– Momentów ważnych dla mnie było kilka. Kiedy w trzeciej minucie wywiadu dla TVN (dokładnie 2,55) Katarzyna mówi: „Ja bym oddała wszystko, żeby tamten dzień się inaczej skończył”. Proszę zwrócić uwagę na jej twarz i ekspresję w postaci bardzo krótkiego uśmiechu, który błyskawicznie zniknął. W momencie, w którym powinna być bardzo silna emocja związana z żalem i rozpaczą, pojawiła się inna – pozytywna, która w tym przypadku nie powinna mieć miejsca – mówi Pietraszewski. Kolejny sygnał to szósta minuta wywiadu (5.56): Katarzyna spogląda w prawo i do góry w sposób charakterystyczny dla osób, które szukają wykrętu. Potem mówi: „Jeszcze się stało co się stało”. – Sprawca wypadku powiedziałby raczej „i jeszcze ten straszny wypadek” lub coś w tym stylu. Jej wypowiedź wydała mi się nienaturalna – wyjaśnia Pietraszewski.

Nie mówi „ja”, mówi „my”

W wywiadach Katarzyna często „podpina się” pod Bartka mówiąc „My”. – W ten sposób stawia go po swojej stronie – tłumaczy biegły. – W dodatku brak jest opisu emocji w relacjonowaniu wydarzeń. Szczerej wypowiedzi często towarzyszy opis emocji lub dziwnych, nic nie znaczących dla osoby postronnej faktów i zachowań. Bartek mówi, ze obudził się w nocy i poszedł zrobić mleko. Kłamcy trudno wymyślić coś takiego, natomiast Katarzyna w późniejszym wywiadzie dla Ewy Drzyzgi też mówi coś podobnego – analizuje Dariusz Pietraszewski. – Wygląda to jakby podchwyciła wcześniejszą wypowiedź Bartka i skopiowała ją dla wywołania lepszego wrażenia. W pewien sposób – aby dobrze wypaść. Nie świadczy to absolutnie o kłamstwie, ale daje dużo do myślenia – dodaje.

Wiele mówiące jest też jej zachowanie podczas wywiadów. Wypowiadając się obserwuje reakcje Bartka. To wygląda jakby sprawdzała, czy jej słowa go przekonują. Bardziej zależy jej na tym, by on uwierzył i potwierdził to, co ona mówi.

Dariusz Pietraszewski twierdzi, że takie zachowania mogą wskazywać, że w tej sprawie jest coś jeszcze, co nie zostało ujawnione, chociaż – co podkreśla – nie można jednoznacznie stwierdzić, że Katarzyna ewidentnie kłamie.

Opierał się na rozmowie

– Analiza wcześniejszych wypowiedzi pomaga w lepszym przygotowaniu badania i jest bardzo cennym materiałem. Nie zawsze udaje się przeprowadzić tego typu analizę. Co innego policyjni poligraferzy. Mają dostęp do akt. Ja mogłem się opierać tylko na rozmowie z Katarzyną i zapisie jej telewizyjnych wywiadów – tłumaczy Pietraszewski.

– Analiza behawioralna polega na zadawaniu w rozmowie z drugą osobą specyficznie sformułowanych pytań i obserwowaniu zachowań i sposobu odpowiedzi. Pytania są każdorazowo dobierane i układane do typu badanego zagadnienia. Nie jest żadną tajemnicą, że policjanci zajmujący się na co dzień przesłuchaniami, czy też poligraferzy mający niemal na co dzień do czynienia z kłamstwem potrafią na podstawie wypowiedzi i zachowań prawie zawsze prawidłowo ocenić prawdomówność drugiej osoby. Taką intuicyjną posiadają również np. kobiety, które w ogóle mają lepszą zdolność wykrywania kłamstw, ale są również lepszymi od mężczyzn kłamcami.

2 Comments