REKLAMA

Cieszę się na wejście Amazona do Polski. Polityka zwrotów towaru w tym sklepie to wzór dla branży

Pojawienie się Amazonu w Polsce niezmiernie by mnie ucieszyło. To już teraz moja ulubiona platforma e-commerce. Głównie ze względu na politykę zwrotów.

18.02.2020 14.33
amazon polska pl Star-Wars-The-Rise-of-the-Skywalker-The-Visual-Dictionary
REKLAMA
REKLAMA

Oczywiście, tak po prawdzie to Amazon obecny jest w Polsce już od dawna. Możemy bez przeszkód korzystać z usługi Prime Video, a seriale i filmy często mają polskiego lektora i polskie napisy. To na terenie naszego kraju zlokalizowane zostały centra logistyczne firmy, drukarnia książek oraz centrum R&D, w którym rozwijana jest Alexa. Polacy od dawna mogą robić też zakupy w przetłumaczonej na nasz język witrynie Amazon.de.

To jednak dopiero początek, a najważniejszego elementu układanki jednak brakowało — otwarcia się na lokalnych sprzedawców. Ptaszki jednak ćwierkają, że witryna Amazon.pl dla zarówno klientów, jak i handlarzy z Polski wreszcie powstanie. Możliwe ma to być dzięki temu, że firma Jeffa Bezosa planuje nawiązać partnerstwo z Pocztą Polską, która przeszła testy jakościowe i ma dostarczać zakupy. Jestem z tego niezmiernie zadowolony i nie mogę się doczekać tego debiutu.

Polityka zwrotów i wymiany towarów kupionych na Amazonie nie ma sobie równych.

No, a przynajmniej ja się jeszcze nie spotkałem z firmą, która realizuje zwroty, mając na uwadze zadowolenie klienta w aż tak dużym stopniu. Przekonałem się o tym zresztą niedawno, gdy zakupiłem papierowy album Star Wars The Rise of Skywalker The Visual Dictionary (który swoją drogą recenzowałem niedawno na Rozrywka.blog i który mogę polecić wszystkim fanom Gwiezdnych wojen). Okazało się, że kartki były pełne nie tylko pięknych rysunków, ale również… tłustych odcisków palców.

Star-Wars-The-Rise-of-the-Skywalker-The-Visual-Dictionary-4-1180x885 class="wp-image-1089240"

Album po otwarciu wyglądał jak używany. Na szczęście nie kupiłem go nikomu na prezent, bo to dopiero byłby wstyd, tylko dla siebie, ale niesmak pozostał. Strzelam, że ktoś na magazynie sobie go kartkował przed wysyłką (z czym nie miałbym problemu), ale zapomniał wytrzeć paluchy po zjedzeniu tłustej kanapki (co problemem już dla mnie jest). Możliwe też, iż został za szybko zapakowany i tusz nie wysechł do końca. Tak czy inaczej, mleko się rozlało.

Postanowiłem poinformować o tym niezadowoleniu sprzedawcę, ale do głowy by mi nie przyszło prosić o wymianę towaru.

Robiąc od lat zakupy w polskich sklepach — zarówno tych online, jak i stacjonarnych — nabawiłem się awersji do ubiegania się o swoje prawa. Zbyt wiele razy natknąłem się po drugiej stronie na cwaniaków, którzy procedurę zwrotu utrudniali mi do granic możliwości, a na koniec okazywało się, że poświęcałem na odzyskanie swoich pieniędzy znacznie więcej czasu, energii, sił i nerwów, niż to było warte.

W przypadku Amazona spotykam się z antytezą takiego podejścia. Sprzedawca po otrzymaniu informacji, że jestem niezadowolony z zakupu, przeprosił mnie, ale dopiero, gdy… z własnej inicjatywy zlecił nadanie paczki z kolejną kopią albumu. Nie wymagał wysyłania zdjęć i udowadniania, że to nie ja zapaskudziłem kartki, a kolejna paczka dotarła do mnie w mniej niż 24 godziny. Firma woli wymienić towar na pozbawiony wad niż tracić czas na dyskusję z klientem, po której klient byłby niezadowolony.

 class="wp-image-1004157"

Uszkodzony album musiałem oczywiście zwrócić, ale Amazon i tutaj znalazł sposób, by zaplusować w moich oczach.

Odpisałem bowiem, zgodnie z prawdą, że nie mam obecnie w domu drukarki, a tym samym drukowanie wygenerowanego przez firmę listu przewozowego, żeby potem podrzucić go razem z paczką w parcelshopie, będzie dla mnie może nie problemem, ale pewną niedogodnością. Byłem gotów wręcz zrezygnować z procedury zwrotu, byle tylko nie biegać teraz do punktu ksero, ale w tym momencie konsultant ponownie mile mnie zaskoczył.

REKLAMA

Okazuje się, że Amazon, zamiast namawiać mnie na skorzystanie z preferowanej przez sklep metody zwrotu, odwrócił się do klienta frontem. Zostałem poproszony, by w tej sytuacji wysłać towar dowolną preferowaną przez siebie metodą i wystarczy, że potem przedstawię zdjęcie rachunku, a otrzymam zwrot kwoty wydanej na wysyłkę, jaka ona by nie była. Wszystko odbyło się więc prosto, miło i przyjemnie. Da się? Da się.

Z tego względu, gdy czytam, że na naszym rynku może zacząć działać serwis Amazon.pl, który wpuści w swe struktury lokalnych handlarzy, niezmiernie się cieszę. Mam tylko nadzieję, że polityka zwrotów się nie zmieni i… wytrzyma starcie z naszym wymagającym rynkiem. Tym samym, na którym Netflix skapitulował i zrezygnował z udostępniania darmowych kont próbnych, a Uber po jakimś czasie zaczął pobierać opłatę za przejazdy przed a nie po wykonanym kursie…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA