Marksistowski rasista w Białym Domu?

Pięknymi słowami rozkochał w sobie Amerykanów Barack Obama, który może zostać 44. prezydentem USA. Czy czarnoskóry gwiazdor to nowa jakość w amerykańskiej polityce i osoba, która zmieni Amery-kę w kraj miłości i dobrobytu?

Oficjalna biografia Obamy jest niezwykle budująca i poprawna politycznie. Pochodzi z mieszanego małżeństwa Kenijczyka i mieszkającej na Hawajach białej Amerykanki, którzy rozeszli się, gdy Barack Obama miał dwa lata. Przez 4 lata chodził do szkoły w Indonezji, gdzie mieszkał z nowym mężem swojej matki. Po ukończeniu szkoły średniej na Hawajach przeprowadził się do Los Angeles, a potem Nowego Jorku, gdzie ukończył stosunki międzynarodowe i politologię na Uniwersytecie Columbia. W 1988 r. rozpoczął studia na Harvardzie. Po uzyskaniu dyplomu pracował w firmie prawniczej walczącej o prawa człowieka. W 1996 r. został wybrany do Senatu stanu Illinois, a w 2004 r. do Senatu USA. W latach 1993–2004 wykładał prawo na Uniwersytecie Chicagowskim.

Czerwone korzenie czarnego mesjasza
Z pozoru to piękny życiorys, pasujący idealnie do wizerunku męża stanu. Analizując dokładniej losy Baracka Obamy, można się przekonać, w jakim środowisku przyszły kandydat na prezydenta USA się wychował. Obama w swojej biografii pisał, że ojciec był wojownikiem o wolność Kenii. Okazało się jednak, że jego ojciec był zwykłym alkoholikiem, często zmieniającym żony. Matka była walczącą z Ameryką komunistyczno-hipisowską działaczką. Mimo to Obama w jednym z wywiadów zaznaczył, że nigdy nie miał kontaktów z Partią Komunistyczną USA. W jego biografii pojawia się jednak postać tajemniczego Franka, którego nazywa największym autorytetem. Dwóch dziennikarzy śledczych odkryło, że chodzi o Franka Marshalla Davisa, który w 1933 r. został przez kontrolowaną przez Moskwę Partię Komunistyczną USA skierowany na Hawaje, gdzie miał pracować w lewicowych mediach. Nauczyciele Obamy przekonują, że człowiek ten miał wielki wpływ na obraną przez niego drogę polityczną. Sam Obama wspomina, że tuż przed wyjazdem na studia Frank przestrzegł go, by „nie dał się uśpić” i pozostał rasowo lojalny. Gdyby takie zdanie pojawiło się w biografii białego kandydata na prezydenta, liberalne media lamentowałyby nad jego faszyzmem.

Obama zastosował się do wskazówek swojego idola: „By nie zostać uznanym za konformistę i rasowego zdrajcę, starannie dobierałem sobie znajomych. Zaliczali się do nich coraz bardziej zaangażowani czarni studenci, amerykańscy Meksykanie, marksistowscy profesorowie, feministki” – pisał w biografii. Miłość do lewackiego towarzystwa została Obamie do dziś. W 1995 roku jego kampanię do Senatu finansowała Komunistyczna Partia USA. Natomiast jedna z angielskich gazet podała, że kariera polityczna „czarnego Kennedy’ego” rozpoczęła się w domu Billa Ayersa i Bernardine’a Dohrna, przywódców „Weather Underground”, będącej w latach 60. groźną organizacją terrorystyczną. Bill Ayers przeprowadził nawet nieudaną próbę zamachu na Pentagon. Jego ludzie zabili kilka osób zrobionymi w domowych warunkach bombami. W 1995 roku również oni wsparli finansowo kampanię przyszłego senatora, który przekonywał, że jego związki z Ayersem były przypadkowe. Niestety, sztab Obamy wydrukował broszurę ze zdjęciem swojego kandydata na tle flagi amerykańskiej odwróconej do góry nogami, czyli symbolu „Weather Underground”. Nie mogąc wybrnąć z tej sytuacji, sztab potwierdził jego związki z Ayersem. Powstał więc dowcip, który podbija Amerykę: „Co mają wspólnego ze sobą Osama i Obama? Obaj mają przyjaciół, którzy próbowali zbombardować Pentagon”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Łukasz Adamski, teolog, publicysta, redaktor „Frondy”