Artur spotkał Wronceva, kiedy ten studiował literaturę na uniwersytecie w Moskwie. Od razu poznał się na jego talencie, od razu wiedział, że kiedyś Wroncev stanie się nieśmiertelny dzięki swojej twórczości. Artur, jako początkujący tłumacz chciał by ten podrzucił mu kilka swoich opowiadań mając nadzieję że uda się je wydać w Polsce. Kiedy przeczytał „Niebieską jaskółkę” nie mógł zasnąć trzech nocy z rzędu. W głowie wciąż miał barwny, poukładany, stylowy język Wronceva, takiego czegoś nie czytał od czasów największych klasyków europejskich z końca XIX i początku XX wieku.
Wroncev był geniuszem i niebawem świat miał się poznać na jego talencie. Nawet jego rosyjski wydawca, Aleksiej Filimonow, zawsze wybredny w kwestii debiutantów okazywał młodemu pisarzowi stosunek jakim cieszy się długowieczny literat uchodzący dla czytelników z całego świata za guru.
Jednak losy geniusza potoczyły się inaczej. W miesiąc przed wydaniem debiutanckiej powieści zniknął i już nikt nigdy nikt o nim nie usłyszał mimo usilnych poszukiwań, jakie zlecił zawiedziony Filimonow. Świat stracił jeden ze swoich skarbów. A skarb ten ukradł Artur, który umieścił Wronceva w swojej twierdzy, dał maszynę do pisania i zostawiał go samego na długie miesiące. Gdzieś w oddali słychać było wrzaski zrozpaczonego pisarza jednak na nic się one zdały. Artur był konsekwentny w tym co robił, i co jakiś czas odwiedzał twierdzę a tam, pod drzwiami klitki w której spał Lilian znajdował maszynopisy. Następnie tłumaczył je na język polski, zlecał znajomemu grafikowi wykonanie kilku rysunków i gnał do drukarni by wydać jeden jedyny egzemplarz powieści Liliana Wronceva. Teraz w swojej prywatnej biblioteczce miał dziesięć opasłych tomów – wielkie dzieła wielkiego pisarza, który tworzył tylko dla Artura. Wspaniałe uczucie.
Dziś Artura po raz pierwszy miała odwiedzić kobieta. Mężczyzna choć był już po czterdziestce nigdy nie nawiązał intymnych relacji z płcią przeciwną. Nie dość że był nieśmiały to jeszcze ten jego wygląd. Pokryta bruzdami twarz, nos przypominający ziemniak i przedzielony na pół podbródek. Tego nie da się określić inaczej jak zwyczajny brzydal.
Kiedy ktoś wygląda tak jak Artur nie ma się nadziei że spotka się kiedyś tą która pokocha a przynajmniej choć trochę polubi.
Teraz mężczyzna stał przy lustrze i próbował zadecydować czy pokazać się w kamizelce czy też założyć elegancką koszulę, dosyć modną aczkolwiek nie pasującą do jego stylu bycia. W końcu zdecydował się na kamizelkę, nie zdradzała ona zamiarów, jakie wymarzył sobie Artur względem kobiety.
Kiedy nastał wieczór usłyszał dzwonek. Wroncev też zdawał się go usłyszeć bo podniósł krzyk.
Ratunku !!!
Artur otworzył drzwi szafy i krzyknął by się uciszył, że i tak go nikt nie usłyszy. Krzyk jednak nie ustawał. Mężczyzna nie przejął się tym jednak. Zamknął szafę i poszedł otworzyć swojemu gościowi. W progu stała mała pulchna kobieta, Alicja. Była nową pracownicą wydawnictwa, zajmowała się tłumaczeniami literatury niemieckiej. Artur od początku zwrócił na nią uwagę bo jako jedyna zamieniła z nim za każdym razem gdy się widzieli kilka słów. W końcu wykrztusił z siebie zaproszenie na kawę które Alicja z przyjemnością przyjęła.
I dzisiaj po raz pierwszy w jego mieszkaniu pojawiła się kobieta.
Pomocy! Wypuście mnie!
Grzmiał po rosyjsku ze swojej twierdzy Wroncev jednak kobieta zdawała się go nie słyszeć.
Artur zaprosił ją do salonu. Zaparzył kawę po czym niezdarnie przeniósł dwie filiżanki z kuchni do stołu przy którym siedziała Alicja. Rozmowa z początku się nie kleiła, dopiero, gdy Alicja spytała o najlepsze tłumaczenia Artura ten się uśmiechnął i wskazał na półkę z książkami.
- Leżą tam. Dziesięć książek Liliana Wronceva
- Kogo ?
- Lilian Wroncev. Nigdy nie słyszałaś ?
- Nigdy
Artur wstał i wyjął z półki jedną z powieści geniusza. Podał ją dziewczynie a ta obejrzała okładkę przedstawiającą kobietę płaczącą a zarazem się śmiejącą. U góry czarnym drukiem napisane było Lilian Wroncev i tytuł książki „Płaczące niewiasty”.
- Dobra jest ta książka ?
- Polecam. Naprawdę się nie zawiedziesz – zachęcił Artur. Wieczór szybko zrobił się nocą i Alicja musiała już iść. Włożyła „Płaczące niewiasty” do torebki i wyszła.
Dopiero teraz Artur uświadomił sobie że przez emocje popełnił błąd i już nie jest jedynym człowiekiem który będzie znał twórczość Wroncewa. Pocieszył się jednak tym że ma jeszcze dziewięć książek jakich nikt nigdy nie czytał i niech Bóg mu świadkiem, nigdy nie przeczyta.
Kilka dni później tłumacz spotkał się z Alicją w wydawnictwie. Miała podpuchnięte oczy które za szkłami jej okularów wyglądały jak źrenice postaci japońskiej kreskówki.
- Co się stało ? – zapytał zaniepokojony. Dziewczyna wydawała się być wyrwana z rzeczywistości
- Miałeś racje. Ten Wroncev jest niesamowity! W życiu nie czytałam tak pasjonującej książki? Przez cztery dni nie zmrużyłam oka, cały wolny czas poświeciłam na przeczytanie tej książki. Jestem do tyłu z tłumaczeniami
Roześmiała się nerwowo. Artur podrapał się po głowie nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili rzekł
- Jak chcesz pożyczę ci następne. Też są bardzo dobre
Alicja przytaknęła głową. I tak się to zaczęło. Odwiedziła Artura dziewięć razy i za każdym razem wynosiła w torebce książki Woronieva. Ich właściciel był szczęśliwy, kiedy dzieliła się z nim wrażeniami po przeczytanej lekturze. Miał wrażenie, że bardzo się do siebie zbliżyli.
Do czasu kiedy nie pokazała się w wydawnictwie z jakimś młodym wyrostkiem, Michałem, niby jej przyjacielem. On też się zachwycał Woronievem, i jego znajomi, którym pożyczał książki.
Ależ ja byłem głupi, pomyślał wściekły Artur. Nie był już jedynym człowiekiem, znającym genialne dzieła rosyjskiego pisarza. A wszystko przez tą sukę, która zawróciła mu w głowie. Taka paskuda. Jak mógł dać się złapać w sidła małej grubej pindzie?
łódź adwokat do rozwodu
Wrócił do domu i jak zwykle słyszał wołanie o pomoc dochodzące z twierdzy.
- Zamknij się!!! – wrzasnął w jej kierunku i zasiadł na fotelu próbując zebrać myśli. Czuł potworną wściekłość, bo został oszukany. Nie dość że jakiś wyrostek ubiegł go i zaczął spotykać się z Alicją to jeszcze niegodni wielkiej literatury gołodupcy poznali jego wielkie odkrycie. I szczycili się tym, był pewny, że byli z siebie bardzo zadowoleni.