Prezydent Duda w szarżującej kolumnie aut BOR pod Żywcem? Są nowe informacje

Nagranie, na którym widać jadące z dużą prędkością i na sygnale samochody obiegło internet. Według doniesień lokalnego portalu to kolumna BOR. Nie ma oficjalnej informacji, kto nią jechał. Pojawiły się za to doniesienia nieoficjalne.

Pędząca trasą S1 w woj. śląskim kolumna BOR, która zmusiła jadącego z przeciwka kierowcę do ucieczki na pobocze, należała do prezydenta Andrzeja Dudy - donosi Wirtualna Polska. 

Kilka dni temu na profilu serwisu zywiec112.com.pl na Facebooku opublikowano krótkie wideo, na którym widać szarżujące na drodze w okolicach Żywca, jadące na sygnale samochody. Z informacji serwisu wynikało, że to pędziło Biuro Ochrony Rządu. Podczas manewru wyprzedzania zmusili kierowcę jednego z jadących w przeciwnym kierunku aut do ucieczki na pas awaryjny. 

Odtworzyli trasę prezydenta

Według Żywiec112 zarejestrowana sytuacja miała miejsce w czwartek ok. godz. 17. Z ustaleń wp.pl wynika, że prezydent tego dnia o godz. 16 wyjechał z Rabki-Zdroju, gdzie był na zawodach narciarskich. Analiza trasy w Google Maps pod Żywcem pokazuje, że samochody kolumny BOR powinny się w tym miejscu znaleźć po przynajmniej 1,5 godziny jazdy. A dotarły tam w ok. godzinę. 

Pojazdy uprzywilejowane (odpowiednio oznakowane) mogą nie stosować się do przepisów, muszą jednak w takiej sytuacji zachować "szczególną ostrożność".

 

Poprosiliśmy Kancelarię Prezydenta o potwierdzenie informacji dot. przejazdu prezydenta Andrzeja Dudy w widocznej na nagraniu kolumnie. Ta odesłała nas do BOR. 

"Pytania dotyczą informacji związanej z działalnością Biura Ochrony Rządu, a więc odrębnej od Kancelarii Prezydenta RP państwowej jednostki organizacyjnej w związku z czym Kancelaria Prezydenta RP nie posiada informacji publicznej w tym zakresie" - czytamy w przesłanym do nas wyjaśnieniu. 

Przypomnijmy, że 10 lutego limuzyna z premier Beatą Szydło miała wypadek w Oświęcimiu. Szefowa rządu na 7 dni trafiła do szpitala. Wcześniej doszło do karambolu, w którym brał udział samochód Antoniego Macierewicza (jechał z Torunia do Warszawy). W ubiegłym roku limuzyna prezydenta wpadła w poślizg na A4, w jego aucie pękła opona. Z powodu tych zdarzeń powracają pytania o bezpieczeństwo VIP-ów, a to, w jaki sposób poruszają się po kraju budzi zainteresowanie.

 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.