Smutek wylewa mi się z pościeli.
Po sen spokojny nad łąkę lecę,
wśród cieni sosen, na trawy bieli.
Więc zdmuchnij, Panie, księżyca świecę.
Ta ziemia twarda, spękana głodem,
bez potu rosy czuje się marnie.
Przyjmie me ciało, a z ciała wodę.
Więc zdmuchnij, Panie, twych gwiazd latarnie.
W czerń doskonałą wysączę duszę,
kropla, po kropli, bym jeszcze poczuł,
że już nie czuję, że już nie muszę.
Więc zdmuchnij, Panie, światło mych oczu.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl